wzięli papiery, szpicle nie mieli już żadnej wątpliwości, że są na tropie grubszej akcji, więc szli i szli za nimi, tracąc ich z oczu i odnajdując bez końca, bo Staszek ciągnął obu legawców nad jezioro Czarne, potem przez lasy i różne wertepy, kilometrów dziesięć, do Wisły, gdzie się przeprawił i przepadł na drugim brzegu.<br>Tymczasem Szczęsny z Ewą powiadomił podpunkt przy słupie 93 o tym, co zaszło. Powiedziano im, że wszystko w porządku, mogą wracać do miasta: więc poszli tą samą drogą w majowym nastroju, który prysł dopiero na widok Borzęckiej. Zobaczywszy Szczęsnego na ulicy pod rękę z Ewą, stanęła jak