Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
zamienił kurtkę z Jerzym, na którego była za obszerna, i stwierdziwszy, że teraz ma luz aż za wielki, włożył z powrotem marynarkę, zapominając wyjąć dowód.
- Muszę iść - zrobił krok ku drzwiom: - Tam ktoś ma przyjść, jestem zameldowany na nowy adres... - trząsł nim dreszcz.
- No, no - uspokajał go Zygmunt.
"I scyzoryk przepadł" - podsumowały rozżalone myśli Kolumba w chwili, gdy wstyd wypłoszył strach o Basika.
- Ty się nie ruszysz bez papierów - wzruszył ramionami szef.
- Ja mogę iść... - Jerzy uśmiechnął się uspokajająco do kolegi. -A kto tam ma przyjść?
- Moja dziewczyna - bąknął Kolumb. Wyglądał zabawnie. Nikt się nie uśmiechnął.
Nagle rzucił się do aparatu
zamienił kurtkę z Jerzym, na którego była za obszerna, i stwierdziwszy, że teraz ma luz aż za wielki, włożył z powrotem marynarkę, zapominając wyjąć dowód.<br>- Muszę iść - zrobił krok ku drzwiom: - Tam ktoś ma przyjść, jestem zameldowany na nowy adres... - trząsł nim dreszcz.<br>- No, no - uspokajał go Zygmunt.<br>"I scyzoryk przepadł" - podsumowały rozżalone myśli Kolumba w chwili, gdy wstyd wypłoszył strach o Basika.<br>- Ty się nie ruszysz bez papierów - wzruszył ramionami szef.<br>- Ja mogę iść... - Jerzy uśmiechnął się uspokajająco do kolegi. -A kto tam ma przyjść?<br>- Moja dziewczyna - bąknął Kolumb. Wyglądał zabawnie. Nikt się nie uśmiechnął.<br>Nagle rzucił się do aparatu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego