miasto. Skamieniałe z przerażenia rodzeństwo przytuliło się do wilgotnego muru, trzymając się konwulsyjnie za rączki, a bazyliszek rad ze zniszczenia, jakie uczynił, począł się przechadzać po lochu tam i z powrotem, tam i z powrotem. Wydostać się z piwnicy nie było sposobu!...<br><br><tit1>U czarownika</><br><br>- Pani Ostrożyno! Pani Ostrożyno! Dzieci wam przepadły! Dzieci wam w lochach zginęły!<br>- Jezusie! Maryjo! Co takiego! Co wy mówicie, ludzie? Gdzie? Jak? Gadajcie!<br>- Ano, polazły do piwnic na Krzywym Kole i, musi, bies im główki ukręcił, niebożętom!<br>- Chrystusie cudowny u Fary! ratuj! wspomagaj! - Skądże wy wiecie to wszystko?<br>- Widzieli szewczyki z przeciwka, jak dzieci z Walkiem od