ma pieniędzy, a już zwłaszcza na "takie dzieci", pracują tu rzesze entuzjastów - rodziców dzieci, nauczycieli, trenerów, wychowawców. Żeby być entuzjastą trzeba nadludzkiej cierpliwości. Jeśli jej nie ma, ucieka się do zdrowych. U specjalnych trzeba, bywa, miesiącami uczyć dziecko jak się moczy nogę w wodzie, bo woda to przecież coś lekkiego, przerażającego - konsystencja niekoniecznie kojarzona z płynem do picia w szklance. Któregoś dnia następuje zwycięstwo. Noga wchodzi do wody. Całe ciało, u nich zwykle nieporadne, ociężałe, w którym nogi sobie, ręce sobie, wszystko porusza się oddzielnie, walczy ze strachem zanurzenia, zatonięcia. I może jeszcze z innymi, o których oni powiedzieć nie potrafią