Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nauczycielu, on po całych nocach badzia się, przeklę... co ja mówię?... sierota nieszczęsna... Deszcz pada, on mokrusieńki i do domu nie wraca, bij jego, zabij, on swoje... Na pewno rozchorował się, Matko Przenajświętsza - płakała pani Linsrumowa, obmacując z lękiem twarz i głowę Polka. - O, jaki rozpalony, głowa jak ogień, pewnie przestudził się, a tu nikogo w domu, mąż na łące, Jezu drogi, dziecko ty moje...
- Gdzie go przeniesiemy? - spytał cicho Rymsza.
- Do pokoju, Boże ty mój, proszę za mną. Pan Pluska z nauczycielem zanieśli chłopca do łóżka Dziadzi Linsruma.
- Matko Boska Najświętsza, on jak nieżywy, ani okiem nie spojrzy. Ludzie, co
nauczycielu, on po całych nocach badzia się, przeklę... co ja mówię?... sierota nieszczęsna... Deszcz pada, on mokrusieńki i do domu nie wraca, bij jego, zabij, on swoje... Na pewno rozchorował się, Matko Przenajświętsza - płakała pani Linsrumowa, obmacując z lękiem twarz i głowę Polka. - O, jaki rozpalony, głowa jak ogień, pewnie przestudził się, a tu nikogo w domu, mąż na łące, Jezu drogi, dziecko ty moje...<br>- Gdzie go przeniesiemy? - spytał cicho Rymsza.<br>- Do pokoju, Boże ty mój, proszę za mną. Pan Pluska z nauczycielem zanieśli chłopca do łóżka Dziadzi Linsruma.<br>- Matko Boska Najświętsza, on jak nieżywy, ani okiem nie spojrzy. Ludzie, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego