Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Powzdychali troszkę, oporządzili zniszczoną odzież. Strupel żuł szczaw cierpki i suchy jak jesienne liście.
- Pomóżcie wstać - rzekł naraz Kękuś. Kiedy go unieśli, jęknął stając na prawej nodze.
- No, będzie na dzisiaj.
- A co z nim? - spytał ostrożnie pułkownik. Wódz zacisnął sine wargi.
- Odmarsz! Kuśtykając ruszyli wolno pod górę, w stronę prześwitującego między drzewami kościoła. Kiedy stanęli pod cmentarzem, Kękuś odwrócił się ku dolinie, gdzie w zielonym pierzu olszyn toczyła się Jaskula, i powiedział:
- No, to załatwione. Rysio spojrzał nań uważnie.
- A Łapa?
- Łapa? - uśmiechnął się wódz. - Łapa, mówisz? Uliczką Młynową, jasną szparą pomiędzy płotami osady, brnął zygzakiem jakiś ciemny punkcik. Coś
Powzdychali troszkę, oporządzili zniszczoną odzież. Strupel żuł szczaw cierpki i suchy jak jesienne liście.<br>- Pomóżcie wstać - rzekł naraz Kękuś. Kiedy go unieśli, jęknął stając na prawej nodze.<br>- No, będzie na dzisiaj.<br>- A co z nim? - spytał ostrożnie pułkownik. Wódz zacisnął sine wargi.<br>- Odmarsz! Kuśtykając ruszyli wolno pod górę, w stronę prześwitującego między drzewami kościoła. Kiedy stanęli pod cmentarzem, Kękuś odwrócił się ku dolinie, gdzie w zielonym pierzu olszyn toczyła się Jaskula, i powiedział:<br>- No, to załatwione. Rysio spojrzał nań uważnie.<br>- A Łapa?<br>- Łapa? - uśmiechnął się wódz. - Łapa, mówisz? Uliczką Młynową, jasną szparą pomiędzy płotami osady, brnął zygzakiem jakiś ciemny punkcik. Coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego