skakała przed kościołem jak polne koniki. Dołączyła się do nich i Kaśką, a obok niej, w podskokach biegał Sebastian, któremu ta zabawa bardzo się spodobała. <br>- Co oni robią? - zdumiała się Zenobia.<br>- Próbują rozwikłać zagadkę szachownicy - odpowiedziałem z powagą. - No, co pani Zenobio, może i my spróbujemy? Rozpocząłem skoki, dwa do przodu i jeden w bok.<br>- Powariowali! - zawołała Zenobia.<br>- Panie doktorze, zapraszamy do skoków - kiwnąłem ręką na ojca Tella.<br>Doktor przykucnął i podskakując, dwa kroki w przód i jeden w bok, usiłował się do mnie zbliżyć. Więc ja, podobnie skacząc, uciekłem za Zenobię, potem za Fryderyka; Hildę, a wreszcie za pana Kuryłłę