Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
usiłowała go ratować. Wezwano z Pińska sławnego
znachora Knyciuka, a gdy ten nic nie pomógł, królewskiego medyka z Wilna, który
choremu krew puścił i żyły nacierał. Potem sprowadzono zaklinaczkę aż z Białegostoku.
Mamrotała niezrozumiałe słowa niezliczoną ilość razy, nieustannie podwajając
szybkość recytacji, aż ozór jej i wargi przypominały wirującą frygę, przy czym
rzucała za siebie węgle na wodę święconą. Ten ostatni zabieg wykazał ponad wszelką
wątpliwość obecność uroku, lecz to stwierdzenie ulgi choremu nie przyniosło,
przeciwnie: niemoc pogarszała się z każdym miesiącem.
- Za wcześnie mi jeszcze na starość - rozważał pan Sapieha.
Nie miał więcej nad pięćdziesiątkę, był rosły, do niedawna nad przeciętną
usiłowała go ratować. Wezwano z Pińska sławnego <br>znachora Knyciuka, a gdy ten nic nie pomógł, królewskiego medyka z Wilna, który <br>choremu krew puścił i żyły nacierał. Potem sprowadzono zaklinaczkę aż z Białegostoku. <br>Mamrotała niezrozumiałe słowa niezliczoną ilość razy, nieustannie podwajając <br>szybkość recytacji, aż ozór jej i wargi przypominały wirującą frygę, przy czym <br>rzucała za siebie węgle na wodę święconą. Ten ostatni zabieg wykazał ponad wszelką <br>wątpliwość obecność uroku, lecz to stwierdzenie ulgi choremu nie przyniosło, <br>przeciwnie: niemoc pogarszała się z każdym miesiącem.<br>- Za wcześnie mi jeszcze na starość - rozważał pan Sapieha.<br>Nie miał więcej nad pięćdziesiątkę, był rosły, do niedawna nad przeciętną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego