Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
z rozbrajającym zdziwieniem:
- Co to? Nigdy tego nie jadłam!
Wydała się Gordonowi uroczą dzikuską. Dyplom uniwersytecki nie był w stanie pokryć jej ignorancji i mógł uchodzić za curiosum naszych nieuważnych czasów. Słuchając sądów Izoldy o literaturze, Gordon myślał z pobłażliwym uśmiechem: Boże, jaka ona miła! Mentalność pęczka rzodkiewki, a ile przy tym wdzięku.
Chciała uchodzić za bardzo nowoczesną, operowała frazesami z prasy literackiej i ograniczoność umysłu podszytego wiatrem starała się ratować lekceważeniem i pogardą dla spraw, które przekraczały jej ubożuchną wiedzę.
- Proust? Nie mam do niego cierpliwości. Jak pod mikroskopem analizuje najdrobniejsze spostrzeżenia i odruchy. Albertyna, owszem. Ale to nie jest lektura
z rozbrajającym zdziwieniem:<br>- Co to? Nigdy tego nie jadłam!<br>Wydała się Gordonowi uroczą dzikuską. Dyplom uniwersytecki nie był w stanie pokryć jej ignorancji i mógł uchodzić za curiosum naszych nieuważnych czasów. Słuchając sądów Izoldy o literaturze, Gordon myślał z pobłażliwym uśmiechem: Boże, jaka ona miła! Mentalność pęczka rzodkiewki, a ile przy tym wdzięku.<br>Chciała uchodzić za bardzo nowoczesną, operowała frazesami z prasy literackiej i ograniczoność umysłu podszytego wiatrem starała się ratować lekceważeniem i pogardą dla spraw, które przekraczały jej ubożuchną wiedzę.<br>- Proust? Nie mam do niego cierpliwości. Jak pod mikroskopem analizuje najdrobniejsze spostrzeżenia i odruchy. Albertyna, owszem. Ale to nie jest lektura
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego