Od pierwszego zdania rozpoznawałem ten obłudny, sepleniący głos i grzecznie odłożywszy wpychaną mi książkę, szedłem umyć ręce. <page nr=14> Toteż i teraz nigdy bym sobie nie pozwolił na takie lekceważące traktowanie mego rozmówcy.<br>Dom mój otwarty jest dla każdego, kto chce ze mną obcować. Nie pytam o wiek ani upodobania. Wystarczy, że przychodzą i chcą słuchać, a każdy, mam nadzieję, jakieś ziarenko dla siebie z moich słów wyłuszczy.<br>Dorównujący mi wiedzą, jak i ten jeszcze w przedszkolu życia. Tak przynajmniej było ze mną. Kiedy wpadały mi w ręce książki, których jeszcze nie mogłem w pełni zrozumieć, uzupełniałem tajemną, ukrytą przede mną treść wyobraźnią