Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
nazwisko zanonimizowane) po Tatrach, do którego zachęcali także inni agitatorzy. Pamiętałam, że na zdjęciach patron chodził pochylony do przodu, z rękami splecionymi za sobą, w tużurku z rozwianymi połami, tak że w górach tylko się potknąć i runąć. Zamiast tego pojechaliśmy nad jezioro pod namiot, komary cięły, a tatarak grał, przyciskany do ust, jak klarnet. Niedaleko nas rozłożyło się wesołe towarzystwo z łódką i alkoholem. Trudno nam było odmówić. Jeśli nie napijesz się z pijakiem, to tak, jakbyś go spoliczkował. Nie szukaliśmy zwady.
W końcu lipca Anna wyjechała bez słowa, na szczęście miałem adres. Napisałem długi list, siląc się na dowcip
nazwisko &lt;orig&gt;zanonimizowane&lt;/&gt;) po Tatrach, do którego zachęcali także inni agitatorzy. Pamiętałam, że na zdjęciach patron chodził pochylony do przodu, z rękami splecionymi za sobą, w tużurku z rozwianymi połami, tak że w górach tylko się potknąć i runąć. Zamiast tego pojechaliśmy nad jezioro pod namiot, komary cięły, a tatarak grał, przyciskany do ust, jak klarnet. Niedaleko nas rozłożyło się wesołe towarzystwo z łódką i alkoholem. Trudno nam było odmówić. Jeśli nie napijesz się z pijakiem, to tak, jakbyś go spoliczkował. Nie szukaliśmy zwady.<br>W końcu lipca Anna wyjechała bez słowa, na szczęście miałem adres. Napisałem długi list, siląc się na dowcip
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego