To jest celowa robota. Oni wszyscy tutaj chcą mnie doprowadzić do ostateczności jak nic. Jest już sobota po południu, a ja dalej nie mam papierka-przepustki, formalnego pozwolenia na wyjście. <br>Ten mój poplecznik "Doktor Filozof" był wprawdzie rano na obchodzie, lecz mimo, że się bardzo starałam, nie udało mi się przycisnąć go do muru, aby wydębić ten sakramencki podpis. Kręcił się i wiercił, zawijał ogonem. Widać, że udzielenie zgody było mu nie w smak, jednocześnie nie chciał mnie chyba zrazić zdecydowaną odmową. <br>I tu jest źródło tej całej kołomyi, która miała niebawem się zacząć, właśnie ten brak zobowiązującej decyzji, niechęć do