Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
nadużywać uprzejmości Campillego. Skręcił w lewo, za Tybr, do siebie, a ja doszedłem pieszo aż do Colosseum. Dokuczał upał. Potrzebowałem jednak ruchu. Czułem się szczęśliwy, bo z tego wszystkiego, co dzisiaj usłyszałem, wyglądało na to, że misja moja się po- wiedzie, i było mi także dobrze, że trochę jednak Campillemu przygadałem, choć on może najmniej był ze wszystkich winien, za ów, że powtórzę jego określenie, z a s t ó j.

XXVII
O czwartej, zgodnie z umową, pojawiłem się przed willą Campillich. Zadzwoniłem. Otworzył mi służący. Ten sam, którego u nich widywałem w kurtkach w coraz to inne paski. Przywitał mnie
nadużywać uprzejmości Campillego. Skręcił w lewo, za Tybr, do siebie, a ja doszedłem pieszo aż do Colosseum. Dokuczał upał. Potrzebowałem jednak ruchu. Czułem się szczęśliwy, bo z tego wszystkiego, co dzisiaj usłyszałem, wyglądało na to, że misja moja się po- wiedzie, i było mi także dobrze, że trochę jednak Campillemu przygadałem, choć on może najmniej był ze wszystkich winien, za ów, że powtórzę jego określenie, z a s t ó j.<br><br>&lt;tit&gt;XXVII&lt;/&gt;<br>O czwartej, zgodnie z umową, pojawiłem się przed willą Campillich. Zadzwoniłem. Otworzył mi służący. Ten sam, którego u nich widywałem w kurtkach w coraz to inne paski. Przywitał mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego