Tylko Debora, czczona prorokini, mogła tego dokonać. Pod jej przewodem walka z ciemięzcą nabrałaby charakteru religijnego, stałaby się wojną świętą. Barak, rozważywszy to w myślach, powiedział stanowczo:<br>- Jeśli pójdziesz ze mną, pójdę; jeśli nie będziesz chciała iść ze mną, nie pójdę.<br>Debora zgorszyła się postawionym warunkiem, zgodziła się jednak go przyjąć. Ale jawny brak wiary nie mógł ujść wodzowi bezkarnie: Sisera, wódz kananejski, miał zginąć nie z jego ręki, lecz z ręki słabej niewiasty.<br>Na zew prorokini nie wszystkie plemiona odpowiedziały. Mimo to zebrało się dziesięć tysięcy wojowników, źle uzbrojonych, ale gotowych na wszystko. Obecność "matki Izraela'', jak nazywano Deborę, wywołała