i podał mi długopis. Był 12 marca 1989. Oszalałeś, nie mam sił, jestem chory, nie wytrwam przy stole ni biurku.<br>- Tedy połóż się - radzi. - Najlepiej na dywanie, bo wygodnie. I bezpiecznie, wszak z dywanu nigdzie nie możesz spaść; już nigdzie niżej.<br><br> Byłem chyba dwudziesty raz w Zakopanem, rodzice lubili tu przyjeżdżać; aż dziwiłem się, że nie spotkaliśmy się z Lenką w którymś z domów ZAIKS-u, gdzie bywała z matką; znaliśmy te same pensjonaty, lubiliśmy te same kawiarnie i trasy, nie w wysokie góry, które jej też nie pociągały; śmiała się, gdy mówiłem, że po cholerę włazić tak wysoko, żeby zobaczyć