Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
szloch.
Antoni nie usiłował jej uspokoić. Stał za biurkiem bez ruchu, z opuszczonymi powiekami i twarzą nie wyrażającą żadnego uczucia.
- No wiesz... - odezwał się wreszcie. - Po cóż się tak rozdrażniać? Przecież to nie ma sensu.
- Bo to już naprawdę ponad moje siły - powtórzyła przerywanym głosem. - I tak mi jest strasznie przykro...
- Że co?
- Wszystko.
Kossecki wzruszył ramionami.
- Dajżeż spokój, co to znaczy: wszystko? Żyjemy ostatecznie wszyscy, mamy z powrotem swój dom - dodał z akcentem ironii. Mało jeszcze?
Przecierając chustką zaczerwienione oczy skinęła głową, że to wszystko rozumie.
- Więc co jeszcze?
Znowu zaczęła płakać. Tym razem Antoni zdecydował się opuścić schronienie za
szloch.<br>Antoni nie usiłował jej uspokoić. Stał za biurkiem bez ruchu, z opuszczonymi powiekami i twarzą nie wyrażającą żadnego uczucia.<br>- No wiesz... - odezwał się wreszcie. - Po cóż się tak rozdrażniać? Przecież to nie ma sensu.<br>- Bo to już naprawdę ponad moje siły - powtórzyła przerywanym głosem. - I tak mi jest strasznie przykro...<br>- Że co?<br>&lt;page nr=41&gt; - Wszystko.<br>Kossecki wzruszył ramionami.<br>- Dajżeż spokój, co to znaczy: wszystko? Żyjemy ostatecznie wszyscy, mamy z powrotem swój dom - dodał z akcentem ironii. Mało jeszcze?<br>Przecierając chustką zaczerwienione oczy skinęła głową, że to wszystko rozumie.<br>- Więc co jeszcze?<br>Znowu zaczęła płakać. Tym razem Antoni zdecydował się opuścić schronienie za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego