Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
głosem. - Proszę wybaczyć mi najście... Nie chciałabym sprawić kłopotu... Świetnie pani wygląda, Eleonoro Karłowna... A jak dzieci? Krysoczka urosła, zrobiła się z niej duża panna... Słowo daję... Krysoczka, pamiętasz mnie jeszcze? Przecież nie ma nawet roku... Na pewno pamiętasz...

Mówiła nerwowo, chaotycznie, przyciskając dłoń do falującej piersi, jak gdyby chciała przytłumić bicie serca.

Nie czekając odpowiedzi przerzucała się szybko z tematu na temat.

- Okropna dziura te Wielkie Łuki... Szukałam przez cały wieczór hotelu... są jakieś pokoje umeblowane, ale wszystkie zajęte... Naprawdę, bardzo mi przykro... Pomyślałam sobie, że państwo nie odmówią mi noclegu... Ach, w Moskwie życie jest inne... Mój mąż...

- A
głosem. - Proszę wybaczyć mi najście... Nie chciałabym sprawić kłopotu... Świetnie pani wygląda, Eleonoro Karłowna... A jak dzieci? Krysoczka urosła, zrobiła się z niej duża panna... Słowo daję... Krysoczka, pamiętasz mnie jeszcze? Przecież nie ma nawet roku... Na pewno pamiętasz...<br><br>Mówiła nerwowo, chaotycznie, przyciskając dłoń do falującej piersi, jak gdyby chciała przytłumić bicie serca.<br><br>Nie czekając odpowiedzi przerzucała się szybko z tematu na temat.<br><br>- Okropna dziura te Wielkie Łuki... Szukałam przez cały wieczór hotelu... są jakieś pokoje umeblowane, ale wszystkie zajęte... Naprawdę, bardzo mi przykro... Pomyślałam sobie, że państwo nie odmówią mi noclegu... Ach, w Moskwie życie jest inne... Mój mąż...<br><br>- A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego