starającego się jeszcze poruszać, aby -<br>dopóki żyje - nie być bezwolnym.<br> Wokół chwiały się ściany, cała nasza nawa zielona, pełna<br>niejasnych twarzy, ale ja stąpałem twardo, aby mój przyjaciel nie<br>uginał się pod brzemieniem, abym sam nie upadł i nie pogubił kapci.<br> Ażebym był bezwzględnie przytomny, tak, odpowiedzialny, tak, panowie psychiatrzy, <br>przytomny i odpowiedzialny do ostatniej chwili.<br> To nie była krótka droga.<br> To była długa droga zwana Dolorosa.<br> Więc zasapaliśmy się obaj z makizem, niepokonanym człowiekiem z<br>kacetu.<br> To on złożył moje kości na pościeli i przykrył karmazynową<br>banderą.<br> Po czym łagodnym ruchem, tak jak to czyni się umarłym, zamknął mi<br>powieki