i zasadne udzielane przez nią wskazówki. Tyle że jakże trudne do zrealizowania, a w szczególności przy wysoce niesprzyjających kondycjach psychicznych, przy silnych emocjonalnych zaburzeniach. <br>Z jej argumentacji czarno na białym wynika, że taki pacjent z dnia na dzień, z godziny na godzinę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jak za naciśnięciem pstryka-magika ma wymazać, wyrzucić z siebie wszystko, czym żył do tej pory na zasadzie: było i nie ma. Bo oni, lekarze wiedzą, że tak jest lepiej, bo oni tak chcą. To mi trochę wygląda na eutanazję, psychiczną hibernację, jeśli tak można określić, psychoterapeutyczną śmierć. Wątpię nawet czy to moralne, ludzkie