Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
Odkorkował zaraz nożem i wypił kilka
łyków stojąc nade mną. Czułem zapach potu, brudnych tenisówek i chyba
wódki, którą pili przedtem. Widziałem kątem oka, jak odrzucał butelkę
łysemu. Potem schylił się i objął mnie w pasie, jakby chciał sprawdzić,
czy mam łaskotki. Miał wąskie i ciepłe palce. - Co wolisz, Jasiu,
ptaszka czy myszkę?
Łysy zakrztusił się miodem. - Uważaj, co ci powie!





Przycisnąłem łokcie do boków, szarpnąłem się i śniady mnie puścił.
Kojak podsunął butelkę ojcu. - Pociągniesz, Józef? Masz chęć? -
Znów zobaczyłem wytatuowany bagnet.
Tym razem ojciec nie odmówił. Nawet wstał, żeby wziąć butelkę od
Kojaka.
Podniosłem się z kolan i poszedłem
Odkorkował zaraz nożem i wypił kilka<br>łyków stojąc nade mną. Czułem zapach potu, brudnych tenisówek i chyba<br>wódki, którą pili przedtem. Widziałem kątem oka, jak odrzucał butelkę<br>łysemu. Potem schylił się i objął mnie w pasie, jakby chciał sprawdzić,<br>czy mam łaskotki. Miał wąskie i ciepłe palce. - Co wolisz, Jasiu,<br>ptaszka czy myszkę?<br> Łysy zakrztusił się miodem. - Uważaj, co ci powie!<br><br><br><br><br>&lt;page nr=181&gt;<br> Przycisnąłem łokcie do boków, szarpnąłem się i śniady mnie puścił.<br> Kojak podsunął butelkę ojcu. - Pociągniesz, Józef? Masz chęć? -<br>Znów zobaczyłem wytatuowany bagnet.<br> Tym razem ojciec nie odmówił. Nawet wstał, żeby wziąć butelkę od<br>Kojaka.<br> Podniosłem się z kolan i poszedłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego