wielki dzień. Tatuś jest po badaniach lekarskich i będzie żył! To dokąd mkniemy?<br>Zajeżdżamy pod jakiś stary ursynowski blok, Jasiek wybiega i wpada znów swoim zajęczym kłusem do klatki schodowej. Zostaję sam. Mój Jasiek...<br><br>Gdybym zdążył... Wszedłbym jakimś bocznym wejściem, bo zawsze wchodzę przecież tak bokiem, na przyczepkę. Ciemnowłosy, lekko pucułowaty sekretarz ubrany w szarą koszulę z koloratką wykonuje w powietrzu pantomimiczny gest ręką, który oznacza, że mam zachować milczenie. Wyprzedza mnie o parę kroków, widzę jego tłustawą pupę, potem zwalnia, daje się dogonić. Pachnie intensywnie waniliowymi perfumami. Sale, przez które przechodzimy, są wąskie i bardzo wysokie, obłożone banalnymi olbrzymimi obrazami