Konrad nie żyje, Powstanie, to jest nieprzyzwoite! Zaraz się skończy, Surmowa przestanie, więcej już nie... Melodia zmieniła się, zmienił partner, a Marta tańczyła i tańczyła. Nie rozróżniała już, z kim, wszystko jedno. Najważniejszy stał się ruch, rytm, wir, światła, świadomość życia, istnienia. Nie sposób unicestwić życia, ono jest, jest młodość, puls bije mocno, serce tłucze się, jakby miało wyskoczyć z piersi. Niemcy nie wrócą, nie złapią, nie wywiozą. Ci tu mówią, że Warszawa jest wolna, spalona wprawdzie, ale wolna od Niemców, można wracać, och, prędzej do domu, na Kruczą, wracać, reszta głupstwo, zrobi się.<br> Znowu akordeon zastąpił fortepian, teraz Surmowa tańczyła