drugiej torebkę cukierków i sam zajadając częstował kolegę. <br>- Ukradłeś? Czekaj, powiem pani w szkole! <br>- A jak powiesz, to co? - odpowiedział Józik tyle tego tam jest, chcesz to cię nauczę, jak można wziąć, żeby nie widzieli. <br>- Złodziej! Złodziej! - zawołał chłopiec, na co Józik zareagował mocnym uderzeniem chłopca w głowę, a potem puścił się pędem do domu. <br>Ledwie przekroczył prób mieszkania, a już rozległ się krzyk matki: "Józik. ty cholero. Maryśkę masz bawić, bo się drze"! <br>Józik rzucił czapkę w kąt izby, a sam podszedł do łóżka, gdzie na brudnej pościeli leżało dziecko i darło się w niebogłosy. Wcisnął Marynce ukradzionego na targu