Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Jeszcze utrwalić zdążył na taśmie.
Samolot runął prosto do morza,
A pan Soczewka bujał w przestworzach.
Wiatr nim tarmosił, wiatr go unosił
I do nieznanych lądów niósł co sił.

Tak tedy lecąc w kierunku wschodnim
Dostrzegł nasz lotnik, że las jest pod nim,
I to w dodatku nie las, lecz puszcza.
Na nią spadochron zwolna się spuszcza,
A pan Soczewka kręci zawzięcie
I robi z góry ostatnie zdjęcie.

Spadochron opadł, lecz tak fatalnie,
Że pan Soczewka zawisł na palmie.
Rzekł więc z humorem: - Panowie, przerwa.
Dwa kokosowe orzechy zerwał,
Szybko rozłupał, zjadł z apetytem,
Mleczkiem ze środka popił je przy tym
Jeszcze utrwalić zdążył na taśmie.<br>Samolot runął prosto do morza,<br>A pan Soczewka bujał w przestworzach.<br>Wiatr nim tarmosił, wiatr go unosił<br>I do nieznanych lądów niósł co sił.<br><br>Tak tedy lecąc w kierunku wschodnim<br>Dostrzegł nasz lotnik, że las jest pod nim,<br>I to w dodatku nie las, lecz puszcza.<br>Na nią spadochron zwolna się spuszcza,<br>A pan Soczewka kręci zawzięcie<br>I robi z góry ostatnie zdjęcie.<br><br>Spadochron opadł, lecz tak fatalnie,<br>Że pan Soczewka zawisł na palmie.<br>Rzekł więc z humorem: - Panowie, przerwa.<br>Dwa kokosowe orzechy zerwał,<br>Szybko rozłupał, zjadł z apetytem,<br>Mleczkiem ze środka popił je przy tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego