samochód i nikt z niego za mną nie poszedł, ale to jeszcze nie był test. Śledzono mnie dostatecznie często, by niektóre metody rozpoznać, a mieszkając tu od lat, dobrze zorientowałem się w sposobie rozlokowania obserwatorów i samochodów, kiedy nakładano mi obstawę. W miejscu, skąd widać klatkę schodową, stawiano "piechura" z radiotelefonem, który zawiadamiał, czy wszedłem do domu i czy z niego wychodzę. Piechur był niewidoczny, ale był, bo gdy wyjeżdżałem samochodem, wówczas z tej uliczki, jakbyśmy byli związani nicią, wyjeżdżał pierwszy samochód ekipy inwigilacyjnej. Drugi wyjeżdżał z uliczki równoległej, dwieście metrów dalej wzdłuż ruchu ulicznego. Podjeżdżając do niej, widziałem zwykle tam