przykrej opresji!<br>Schody były bardzo spadziste i wąskie, opuszczały się ślimakowato w dół kamiennego szybu jak w przepaść. Mimo to chłopiec podkasawszy prześcieradło pędził na złamanie karku. W umówionym miejscu, pod basztą, miał bowiem spotkać się z Paragonem, a potem po drodze zabrać grubą Jolę, która w akcji pełniła rolę radiotelegrafisty, uruchamiała ukryty w podziemiach magnetofon i za pomocą głośnika wywoływała efekty dźwiękowe - wycia, jęki i spazmatyczne łkania potępieńców <page nr=140><br>Pędząc na oślep, minął już miejsce, gdzie wąski przesmyk prowadził do bramy wychodzącej na dziedziniec zamku. Miał właśnie skręcić ku małej niszy, skąd wiodły schody do podziemi, gdy nagle nogi zaplątały się