Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
chyba za bilet kredytowy roześmiał się Zenek Rupniewicz.
Zeszli do sali restauracyjnej, którą szturmował tłum przybyłych z Zakopanego, żądnych otarcia się choć na parkiecie o rajdowe sławy. Stanęli trochę bezradni za plecami przepychających się ludzi, ale z tłumu natychmiast wyłuskał ich czujny wzrok portiera.
- Panowie wejdą - powiedział, patrząc na ich rajdowe kurtki - proszę zrobić miejsce. Proszę bardzo.
Usiedli, zamówili coś do zjedzenia.

- Może wypijemy po jednym - zaproponował Marek dziś już wszystko jedno, możemy sobie pozwolić.
Ani się spostrzegli, kiedy opróżnili całą butelkę. Marek popatrzył na nią pod światło, wzruszył ramionami. Był, podobnie jak większość zawodników, nie przyzwyczajony do picia. Ot, jeden
chyba za bilet kredytowy roześmiał się Zenek Rupniewicz.<br>Zeszli do sali restauracyjnej, którą szturmował tłum przybyłych z Zakopanego, żądnych otarcia się choć na parkiecie o rajdowe sławy. Stanęli trochę bezradni za plecami przepychających się ludzi, ale z tłumu natychmiast wyłuskał ich czujny wzrok portiera.<br>- Panowie wejdą - powiedział, patrząc na ich rajdowe kurtki - proszę zrobić miejsce. Proszę bardzo.<br>Usiedli, zamówili coś do zjedzenia.<br>&lt;page nr=37&gt;<br>- Może wypijemy po jednym - zaproponował Marek dziś już wszystko jedno, możemy sobie pozwolić.<br>Ani się spostrzegli, kiedy opróżnili całą butelkę. Marek popatrzył na nią pod światło, wzruszył ramionami. Był, podobnie jak większość zawodników, nie przyzwyczajony do picia. Ot, jeden
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego