długiej lufce, włosy miała zawiązane w kok, pijała wódkę i zawsze miała brudne, nie pomalowane paznokcie, co oczywiście wiązało się z tym, że będąc "jedynym mężczyzną" w domu, wykonywała sama najcięższe prace w kuchni i ogrodzie. Półgłosem mówiło się o jej przejściach z mężem - łajdakiem, zakończonych rozwodem, o operacji na raka piersi czy macicy, dzięki której wywinęła się grabarzowi spod łopaty, o dziwnych i tajemniczych sprawach z lat okupacji i bezpośrednio po wojnie.<br>Świętością domu był "Bisio" - dziwny, daleki brat cioci Zosi, o którym w pierwszych latach mego bywania na Grudowie mówiło się wyłącznie szeptem. Był jednym z bohaterów Powstania Warszawskiego