się w zasłonę. Nie mając już przeszkody w postaci soli, znalazłam kontakt i zapaliłam światło.<br>- Boże, miej litość...! - jęknęła Zosia, chwytając się za głowę i gnąc się jak złamana lilia nad blatem kuchennym. - Co robisz...?!<br>- Czy ty chcesz nas do reszty wykończyć? - spytała Alicja złowieszczo. - Co, do cholery, wyprawiasz?!<br>- Nic, rany boskie, chciałam sobie wziąć herbaty - odparłam ze skruchą. - Idźcie do diabła, sama tu posprzątam. Kretyńskie miejsce na sól.<br>Zmiotłam sól, posprzątałam, nalałam sobie herbaty i na palcach udałam się do atelier, sprawdzając po drodze, czy Alicja i Elżbieta oddychają. Oddychały, wszystko było w porządku. <br>Miałam wrażenie, że ledwo zasnęłam, kiedy obudził