Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
się ręki dziadka i poczułem, że palce ma mocno zaciśnięte w pięść.
Stał z opuszczoną głową, a gdy ją na chwilę unosił, omijał spojrzeniem trumnę i błądził wzrokiem po drzewach i chmurach.
Z nagłym łoskotem osunęło się do dołu trochę piasku i spłoszyło motyla, który fruwał w pobliżu, a wszyscy raptownie spojrzeli do góry, jakby stamtąd nadchodził jakiś znak.
A na górze tylko coraz głośniej szeleściły liście i nadciągała ciemność.
Ksiądz począł odprawiać egzekwie, a jego pierwszym słowom zawtórował szloch siostry zmarłego, z jej oczu ciekły łzy zmieszane z tuszem do rzęs i skapywały na upudrowane policzki.
Pan Janek pochylił się
się ręki dziadka i poczułem, że palce ma mocno zaciśnięte w pięść.<br>Stał z opuszczoną głową, a gdy ją na chwilę unosił, omijał spojrzeniem trumnę i błądził wzrokiem po drzewach i chmurach.<br>Z nagłym łoskotem osunęło się do dołu trochę piasku i spłoszyło motyla, który fruwał w pobliżu, a wszyscy raptownie spojrzeli do góry, jakby stamtąd nadchodził jakiś znak.<br>A na górze tylko coraz głośniej szeleściły liście i nadciągała ciemność.<br>Ksiądz począł odprawiać egzekwie, a jego pierwszym słowom zawtórował szloch siostry zmarłego, z jej oczu ciekły łzy zmieszane z tuszem do rzęs i skapywały na upudrowane policzki.<br>Pan Janek pochylił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego