Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
chwilę. Otworzyć ogień stąd - to śmierć... - podsunął się wzdłuż ściany, aż do okienka. - Spokojnie zasypią nas granatami..."
Chciał przywołać pamięcią twarz Aliny, ale uparta cegła polśniewała zwycięskim konkretem: była naprawdę. Miała trwać i za minuty, które... Drzwi skrzypnęły., Ktoś jęknął... Znowu ten ranny? Nie, to mały, nowy, obcy, co wskoczył razem z nimi, taszcząc rannego. "Takie pole martwe" powtarzało w nim coś bezmyślnie. Spod drzwi przekleństwo. To Malutki wetknąwszy w szparę między deskami lufę karabinu odkrył mur. Ranny milczał.
Jerzy odwrócił się. Jeszcze trzy okienka.
A tam na chropowatej ścianie, którą od zewnątrz zamurowano te drzwi, spotkały się cztery pary bezradnych rąk
chwilę. Otworzyć ogień stąd - to śmierć... - podsunął się wzdłuż ściany, aż do okienka. - Spokojnie zasypią nas granatami..."<br>Chciał przywołać pamięcią twarz Aliny, ale uparta cegła polśniewała zwycięskim konkretem: była naprawdę. Miała trwać i za minuty, które... Drzwi skrzypnęły., Ktoś jęknął... Znowu ten ranny? Nie, to mały, nowy, obcy, co wskoczył razem z nimi, taszcząc rannego. "Takie pole martwe" powtarzało w nim coś bezmyślnie. Spod drzwi przekleństwo. To Malutki wetknąwszy w szparę między deskami lufę karabinu odkrył mur. Ranny milczał.<br>Jerzy odwrócił się. Jeszcze trzy okienka.<br>A tam na chropowatej ścianie, którą od zewnątrz zamurowano te drzwi, spotkały się cztery pary bezradnych rąk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego