z drugiego końca miasta". Ze mną zabierała się na wspólne oblewanie sesji, na których domagała się wiecznego zainteresowania własną osobą. Kiedy tuż przed obroną pracy zaczął rozpadać się mój związek z facetem, nie miałam głowy do tego, żeby przypominać jej chociażby o tym, że należy wybrać się na spotkanie z recenzentem pracy i naprowadzić rozmowę na pytanie, które ma zadać w czasie obrony. Rezultat był taki, że ja znałam pytanie wcześniej, a ona nie, co skończyło się jej długim monologiem o przyjaźni itp. i reprymendą pod moim adresem. Być może problemy, które wtedy miałam, sprawiły, że nie miałam już ochoty wysłuchiwać