kroków i znalazł się przy nocnym, na skrzyżowaniu z Jagiellońską. Zygmunt wolał spotkać kogokolwiek niż walczyć ze zwidami dziecięcej wyobraźni. A tutaj kilku znanych z widzenia meneli okupowało wejście sklepu, nie mogąc uwierzyć, że do winiacza brakuje im trzydziestu groszy. Największy z nich, zwany Wojtusiem, nie miał lewej ręki, z rękawka sterczał kikut jak ślepa larwa. Słynna to była kiedyś sprawa, choć mało oryginalna. Podobno Wojtuś kręcił z żoną jednego kolejarza, który coś tam podejrzewał, ale nigdy nie mógł ich nakryć. Wojtuś miał zasady, nie pieprzył jej, o nie! robił jej dobrze ręką. Kolejarz coraz bardziej smętny wyruszał w coraz dłuższe