nie zdarzało, aby ktoś na propozycję przyjęcia dziecka do sekcji odpowiadał - nie. Pierwsza bitwa była wygrana.<br>Wiedziałem jak wiele od wyniku tej bitwy może zależeć. Sam przecież zacząłem pływać dlatego, że ojciec bokser, zapaśnik i ciężarowiec - nie wyobrażał sobie chłopaka, który nie popróbuje sportu. Dopiero później, kiedy przyszły pierwsze zwycięstwa, rekordy, codzienny trening stał się i dla mnie najważniejszą sprawą. Bardzo chciałem być w pływaniu kimś, kto się liczy. Takie pragnienie popularności, uznania, sławy nie wynika z próżności. W sporcie każdy chce być lepszy niż inni, najlepszy. Moim pragnieniem było pokonać Marka Petrusewicza, Andrzeja Kłopotowskiego. Trenowałem w krakowskiej Olszy jak opętany