żywy twór, który doznaje tego samego, co ty, i porusza się ograniczony takimi samymi warunkami. To wszystko dla ciebie tylko jakieś przedstawienie; jak zblazowany krytyk podpatrujesz złą grę i marną reżyserię, a sam wstydzisz się i boisz być czymś więcej niż aktorem. Nie przyjdzie ci do głowy takie proste i rewelacyjne odkrycie, że mylisz się i fałszywie patrzysz na świat, że to nie jest żaden teatr, ale właśnie żywe życie, jakiekolwiek ono jest. Daremnie czekałam od ciebie przez te parę lat na jakiś, choćby drobny, znak czułości czy troskliwości. Nie, ty to wszystko pozostawiasz dla siebie, dla jakichś swoich wewnętrznych dramatów