jak należało sądzić po zapachu, <br>który przekradał się szparami. Musiała w nim być gdzieś kraina sznurków, skąd <br>pochodziły wszystkie szpagaty dawane nie bez oporu - na potrzeby domowe i gdzie <br>znikały nowe nabytki przyniesione z miasta. Istniał jak gdyby monopol sznurków, <br>samowolne ich zatajanie lub przechowywanie przez kogokolwiek radca uważał za <br>rodzaj kontrabandy. Kryły się w tym biurku jeszcze różnorodne przedmioty objęte <br>ogólną nazwą "narzędzi", chociaż oprócz młotka, dłutka, świderka, pudełka gwoździ <br>- nic na nią nie zasługiwało. Były to bowiem jakieś ułamki w rodzaju oderwanych <br>zawiasów lub skobla, stare knoty, klucze od niewiadomych drzwi, mnóstwo rzeczy, <br>z których każda "mogła się przydać