Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
16. IDĄ CZASY

Upływały dni i tygodnie, a mimo to Żenia Firk, Wandzia Łyczewska, synowie doktora Jakuba, a nawet Krysia wciąż jeszcze okazywali mi szacunek i podziw. Musiałem im stale powtarzać przerażającą opowieść o krwawej petersburskiej niedzieli, dodając za każdym razem nowe szczegóły, a nawet często posługując się fantazją. Zresztą rodzice i Tekla również odnosili się do mnie jak do kogoś cudem ocalonego od śmierci, a przewidywana operacja wyrostka podnosiła otaczający mnie nimb. Matka stała się czulsza, pobłażliwsza, mniej surowa i rzadziej stawiała mi za przykład innych chłopców. Wydarzenia polityczne wpłynęły dodatnio na jej kapryśne, nerwowe usposobienie.

W kilka tygodni po
16. IDĄ CZASY&lt;/&gt;<br><br>Upływały dni i tygodnie, a mimo to Żenia Firk, Wandzia Łyczewska, synowie doktora Jakuba, a nawet Krysia wciąż jeszcze okazywali mi szacunek i podziw. Musiałem im stale powtarzać przerażającą opowieść o krwawej petersburskiej niedzieli, dodając za każdym razem nowe szczegóły, a nawet często posługując się fantazją. Zresztą rodzice i Tekla również odnosili się do mnie jak do kogoś cudem ocalonego od śmierci, a przewidywana operacja wyrostka podnosiła otaczający mnie nimb. Matka stała się czulsza, pobłażliwsza, mniej surowa i rzadziej stawiała mi za przykład innych chłopców. Wydarzenia polityczne wpłynęły dodatnio na jej kapryśne, nerwowe usposobienie.<br><br>W kilka tygodni po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego