Teatrem Satyryków.</><br><who2>K.S.: <q>"Związała się"</> to najlepsze określenie - to było coś więcej niż kabaret, zabawa. To był sposób na życie, na wspólne spędzanie wolnego czasu, bo z tego teatru prawie nie wychodziliśmy, a z drugiej strony nie mielibyśmy do niego wstępu, gdybyśmy nie zaliczyli jakiegoś egzaminu, kolokwium. Niemal cały rok akademicki przeżywaliśmy razem, i ciągle było nam mało, w związku z czym na wakacje w Krzyżach na Mazurach też wyjeżdżaliśmy razem. W STS-ie poznałam genialną kompanię - ważne wydarzenia, ważne nazwiska, ważne uczucia. Zrezygnowałam nawet wtedy z koncertu w Paryżu, choć byłam już zaangażowana. Nie pojechałam, bo byłam zakochana. Wysłałam telegram