do interesów. Znacznie chętniej zajęłam się rozpatrywaniem urody i charakterów panujących w różnych krajach świata.<br>Późnym popołudniem przyjechała, zgodnie z zapowiedzią, Anita spragniona wyjaśnień. Czas do jej przyjazdu spędziliśmy na kłótni, czy pan Muldgaard, zagadnięty o zasadniczą sprawę, powiedziałby prawdę, czy nie. Zważywszy, że było nas czworo, a zdania były równo podzielone, nie zdołaliśmy się wzajemnie przegłosować. Alicja i Paweł twierdzili, że tak. Zosia i ja, że nie, przy czym każdy z nas swoją opinię uzasadniał inaczej. Osobiście byłam zdania, że pan Muldgaard, razem z cała resztą owych wspólnych robotników, czeka na jakiś wyraźny, zasadniczy błąd pewnego siebie mordercy i nie