Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
myśli?! Pojechała do mojej matki! Do Pobiedzisk!
No, faktycznie, straszna zbrodnia - pomyślał rozgniewany pan Jankowiak.
- Pójdę już - powiedział, zmierzając do wyjścia. - Przepraszam, że tak przeszkodziłem przy niedzieli. - Otworzył drzwi, świadectwo sfrunęło nagle ze stołu i zlądowało koło jego buta, więc podniósł je i przez chwilę trzymał w palcach, patrząc na równy szereg piątek. - Zabiorę je - powiedział nagle. - Oddam do rąk własnych, może będzie okazja.
Jedwabiński nawet go nie słuchał. Głośno wycierał nos.
- Do widzenia - powiedział woźny i wyszedł. Boże kochany, dawno już nie czuł takiego niesmaku i żalu.

6.

Babcia Jedwabińska znalazła Konrada dopiero około pierwszej, kiedy udała się do ogródka
myśli?! Pojechała do mojej matki! Do Pobiedzisk!<br>No, faktycznie, straszna zbrodnia - pomyślał rozgniewany pan Jankowiak.<br>- Pójdę już - powiedział, zmierzając do wyjścia. - Przepraszam, że tak przeszkodziłem przy niedzieli. - Otworzył drzwi, świadectwo sfrunęło nagle ze stołu i zlądowało koło jego buta, więc podniósł je i przez chwilę trzymał w palcach, patrząc na równy szereg piątek. - Zabiorę je - powiedział nagle. - Oddam do rąk własnych, może będzie okazja.<br>Jedwabiński nawet go nie słuchał. Głośno wycierał nos.<br>- Do widzenia - powiedział woźny i wyszedł. Boże kochany, dawno już nie czuł takiego niesmaku i żalu.<br><br>6.<br><br>Babcia Jedwabińska znalazła Konrada dopiero około pierwszej, kiedy udała się do ogródka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego