Wyjąłem grzmot ze szklanki i podałem panu Kleksowi. <br>Była to piękna czerwona kula, przypominająca owoc granatu.<br><br>Pan Kleks wydobył z kieszeni scyzoryk, pokrajał grzmot na <br>ćwiartki, obrał ze skórki i zjadł z ogromnym apetytem, <br>oblizując się smakowicie.<br><br>Po chwili jednak rozległ się potężny huk i pan Kleks, <br>rozsadzony od środka, rozerwał się na tysiąc drobnych <br>cząsteczek. Właściwie każda taka cząsteczka <br>była samodzielnym małym panem Kleksem, a wszystkie tańczyły <br>wesoło na trawie i śmiały się cieniutkimi głosikami.<br><br>Wziąłem jedną z tych śmiejących się cząsteczek, <br>włożyłem do siódmej, pustej szklanki, stojącej <br>na tacy, i zaniosłem do kuchni.<br><br>Nagle przez otwarty lufcik wdarły się z