Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
towarzysze. Jeden z nich przygrywał na organkach.
Chmurzyło się tymczasem coraz bardziej. Ciężka duchota zawisła w powietrzu i ciemniejącą głębię nieba raz po raz rozdzierały krótkie, jeszcze bezgłośne błyskawice. Wobec nie ukończonych działań wojennych zaciemnienie nadal obowiązywało. Nie paliły się lampy uliczne. Przedwczesny mrok dokoła gęstniał. Czasem tylko reflektory aut rozjaśniały pomrokę. Odblask długich smug naświetlał wówczas przez moment cienie ludzi wśród drzew, w górze - nieruchomy gąszcz kasztanów, w głębi - rozległą perspektywę Alei. Potem zapadał na wszystko szarożółty cień.
Andrzej szedł zamyślony, nie zwracając na ludzi uwagi. Radiowe głośniki powtarzały ostatni komunikat. Ten sam co po południu męski głos skandował donośnie
towarzysze. Jeden z nich przygrywał na organkach.<br>Chmurzyło się tymczasem coraz bardziej. Ciężka duchota zawisła w powietrzu i ciemniejącą głębię nieba raz po raz rozdzierały krótkie, jeszcze bezgłośne błyskawice. Wobec nie ukończonych działań wojennych zaciemnienie nadal obowiązywało. Nie paliły się lampy uliczne. Przedwczesny mrok dokoła gęstniał. Czasem tylko reflektory aut rozjaśniały pomrokę. Odblask długich smug naświetlał wówczas przez moment cienie ludzi wśród drzew, w górze - nieruchomy gąszcz kasztanów, w głębi - rozległą perspektywę Alei. Potem zapadał na wszystko szarożółty cień.<br>Andrzej szedł zamyślony, nie zwracając na ludzi uwagi. Radiowe głośniki powtarzały ostatni komunikat. Ten sam co po południu męski głos skandował donośnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego