Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
rozstrzygnąć. Zygmunt zawsze odnosił się do tych żałosnych bolączek pesymistycznie i dlatego nie zdobył sobie serc starszych pań na Krupniczej.
Lubił chodzić własnymi drogami. Miał rozlicznych kumpli różnej proweniencji i czasem znikał na kilka dni, nie uprzedziwszy nikogo, że będzie nieobecny. Wtedy wszystkie sprawy spadały na mnie, a ja bezradnie rozkładałem ręce. Potem Zygmunt przepraszał, zabierał się gorliwie do nadrabiania zaległości i jakoś zawsze potrafił wybrnąć z tarapatów.
Z biegiem lat Krupnicza pustoszała. Wyjechali Andrzejewscy, Brandysowie, Dygatowie, Szaniawski, Gałczyńscy. Pustoszała dla mnie, gdyż traciłem przyjaciół, ale przyjeżdżali nowi i nadal nie było żadnego wolnego mieszkania.
Powoli jednak dom przestawał być tym
rozstrzygnąć. Zygmunt zawsze odnosił się do tych żałosnych bolączek pesymistycznie i dlatego nie zdobył sobie serc starszych pań na Krupniczej.<br>Lubił chodzić własnymi drogami. Miał rozlicznych kumpli różnej proweniencji i czasem znikał na kilka dni, nie uprzedziwszy nikogo, że będzie nieobecny. Wtedy wszystkie sprawy spadały na mnie, a ja bezradnie rozkładałem ręce. Potem Zygmunt przepraszał, zabierał się gorliwie do nadrabiania zaległości i jakoś zawsze potrafił wybrnąć z tarapatów.<br>Z biegiem lat Krupnicza pustoszała. Wyjechali Andrzejewscy, Brandysowie, Dygatowie, Szaniawski, Gałczyńscy. Pustoszała dla mnie, gdyż traciłem przyjaciół, ale przyjeżdżali nowi i nadal nie było żadnego wolnego mieszkania.<br>Powoli jednak dom przestawał być tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego