graliśmy z nimi w brydża, uczyli nas licytować po angielsku i już wkrótce wiedzieliśmy, że piki to spades, kara - diamonds, kiery - hearts, trefle - clubs, without tromps - bez atu, że grand slam to szlem, a szlemik to little slam...<br>natomiast z rozmów przy grze, zresztą rzadkich i krótkich, bo to jednak rozpraszało, dowiadywaliśmy się, że o Polsce niewiele wiedzą, a gdy mówiliśmy, że z górą dwa lata spędziliśmy w Persji, dopytywali o Perthshire, bo w angielskiej wymowie i nazwa państwa szacha, i hrabstwa w Szkocji brzmiała niemal identycznie, o czym oni nie mieli zielonego pojęcia...<br>i nasi partnerzy gniewali się na nas