Imprezę tę otwierał - o czym szeroko informowały media - film Jacka Borcucha "Kallafior". Kultowy to taki, który jest przedmiotem kultu, uwielbienia, adoracji. Otóż w głowę zachodzę, czym zasłużył sobie "Kallafior" na taką nominację (pytanie dodatkowe: ilu czytelników "Polityki" widziało ów kultowy film)? Przypadek filmu Borcucha oraz całego festiwalu jest zresztą wyrazem rozprzestrzeniającej się z prędkością wirusa "I love you" mody na nadużywanie słowa "kultowy" w kulturze. Stało się ono uniwersalnym skrótem do określania wszelkich dzieł, które odniosły jakikolwiek sukces, zyskały sobie popularność, noszą piętno artystycznej indywidualności. Wyparło całkowicie takie terminy, jak "interesujący", "oryginalny", "uwielbiany" itd. Jest wygodne, bo nie wymaga żadnych tłumaczeń