straszliwie wychudł, wysoki - teraz wydawał się jeszcze wyższy, chwiał się na nogach i podtrzymywała go jakaś dziewczyna, ciemna blondynka o piwnych oczach, niewysoka, o obfitej pulchnej pupie, tak jak Andzia, znajoma z Miączyńskiego,<br>i tak to w snach często się zdarza, wiedziałem, że tatuś myśli o naszej mamie, z którą rozstał się pięć lat temu, i swoich synach, i martwi się o nas, ale nie traci wiary i nadziei, że może już wkrótce zobaczymy się w odległej zaledwie kilkanaście kilometrów Warszawie, dziś nieistniejącej, ale która dźwignie się z gruzów i znów się zaludni, zamieszkamy wraz z nim w nowym mieszkaniu przy