Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
spakować, może przyszła wziąć coś z szuflady, a potem stała przy oknie. Tak bardzo pragnąłbym wiedzieć, co wtedy myślała... Złagodziłbym może w ten sposób, nie wiem jak, na oślep, na przełaj przez czasy i przez możliwości, i przez bariery, przez mury najgłębszej ludzkiej samotności... Złagodziłbym, osłodził, ogrzałbym trochę tę chwilę rozstania... postałbym z nią przy oknie niewidzialny... jak cichy szept... Jestem, mamo, wciąż jestem, jeszcze żyję... dziś, jak zwykle nad tobą, nad twoim pustym pokojem... i znowu jest wrzesień... znów słońce staje się bledsze... To już pewnie rok, jak cię nie ma. Dziś, mamo, zdrapałem papierem ściernym rdzę z domku w
spakować, może przyszła wziąć coś z szuflady, a potem stała przy oknie. Tak bardzo pragnąłbym wiedzieć, co wtedy myślała... Złagodziłbym może w ten sposób, nie wiem jak, na oślep, na przełaj przez czasy i przez możliwości, i przez bariery, przez mury najgłębszej ludzkiej samotności... Złagodziłbym, osłodził, ogrzałbym trochę tę chwilę rozstania... postałbym z nią przy oknie niewidzialny... jak cichy szept... Jestem, mamo, wciąż jestem, jeszcze żyję... dziś, jak zwykle nad tobą, nad twoim pustym pokojem... i znowu jest wrzesień... znów słońce staje się bledsze... To już pewnie rok, jak cię nie ma. Dziś, mamo, zdrapałem papierem ściernym rdzę z domku w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego