uważnie, by spostrzec, że zadania niektórych drugoplanowych postaci przekraczają wymiar dosłowny - choćby wtedy, gdy spod hełmu granego przez Dymitra Hołówkę policjanta wyłania się współczująca twarz anioła stróża.<br>"Są natury wrażliwe, żyjące subtelnością, które umierają od każdego brutalnego słowa. I ja jestem takim właśnie człowiekiem". W tym kluczowym wyznaniu nie ma roztkliwiania się ani minoderii. Oskar Hamerski nie żąda litości dla swej postaci; umie, broniąc jej żarliwie, nie tuszować śmiesznostek: naiwnych kłamstw, teatralności zachowań, nieporadności i w efekcie klęski w zbliżeniu z wyśnioną, zmitologizowaną kobietą. To te słabości, a nie realne osoby, osaczają w finale bohatera, zakreślając mu granice, w jakich może poruszać