Kłóci się z Anglikiem, że to oni, a nie dobrzy i uczciwi szkoccy farmerzy spowodowali chorobę wściekłych krów. Nawet tutaj, pod palmami, upalony dżointami jak świnia broni swojej ojczyzny. Potem do dyskusji wtrąca się Brian i po chwili kłócą się wszyscy na temat pozycji funta szterlinga. Nikt oprócz nich nie rozumie, o co dokładnie chodzi. Każdy mówi we własnym języku. Mieszanina amerykańsko-szkocko-angielska. Francuzi, Niemcy, Polacy i wszyscy inni nie mają szansy się w to wgryźć.<br>Potem dyskusja znika w kolejnym dżoincie i butelce rumu. <br>Nie zważając na niepewną pogodę, zapłacił dwadzieścia rupii i rozwiesił swój hamak w ogrodzie. Deszcz