Prawdziwym poważnym problemem, którym się zajmuje, jest to, co zdarzyło się w Chinach. Był to niewątpliwie gest bardzo nieprzyjazny w stosunku do Amwaya; kosztuje on korporację nie tylko wiele nerwów i złudzeń, ale i konkretnie: dolarów, bo oznaczał wstrzymanie produkcji zakładu wytwórczego w Guangzhou. Brown jednak, jako amwayowski dyplomata, musi rozumieć punkt widzenia chińskich władz, a nawet w pewnym sensie je usprawiedliwiać.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Opowiada więc ze szczegółami, jak to w 1997 roku pracował przez pewien czas dla amerykańskiego przedstawicielstwa japońskich linii lotniczych Japan Airlines. Codziennie woził swoją limuzyną jego oficjeli i ich gości na różne spotkania w Waszyngtonie. Tłumaczem Japończyków był niejaki